Do Torunia przywiodły mnie sprawy zawodowe, ale ponieważ pierwszy raz udało mi się odwiedzić to miasto, to oczywiście chciałem zasmakować w atmosferze i je trochę pozwiedzać.
Czasu nie miałem zbyt wiele, bo tylko fragment popołudnia, niemniej na pierwszowizytowy spacer było to w sam raz.
Oprócz pięknej nadwiślańskiej panoramy miasta, podziwianej z oddali, nie można się było powstrzymać, by nie zagłębić się w staromiejskie uliczki.
Niezwykły urok miastu nadają liczne pomniki i rzeźby np. Kopernika.
Ulice kuszą, zapraszają do pójścia w głąb i odkrywają kolejne sekrety miasta...
... jak piękna dama z psocącym pieskiem.
Jest i przekupka z gęsią i złotym jajem
...i osiołek - słodko wyglądający toruński pręgierz.
Z murów i okien przyglądają się przechodniom rycerze i niewiasty...
Jest także pies Filuś czekający na Profesora Filutka.
Można też spotkać Kargula i Pawlaka, którzy z zaniepokojeniem patrzą na jedno z centrów handlowych.
Niestety, czas poganiał i trzeba było uciekać, ale namawiam skład Artemisji do wybrania się do Torunia na jakiś artystyczny weekend. Może kiedyś się uda, choć wyjazdowo-plenerowe plany w tym roku dość napięte.
Przed powrotem nie mogłem się tylko oprzeć toruńskim piernikom...
"Arteksander" ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz