wtorek, 17 grudnia 2013

Gwiazdorzymy, czyli wystawa fotografii i ceramiki MOK Ząbki ;)

Bywa w życiu tak, że człowieka docenią. Może nieczęsto i nie tylko we własnym gronie ;) ale czasami ktoś jednak coś...

"Ząbki - transformacja czasu  i przestrzeni"
Wystawa fotografii Jerzego Madeja oraz ceramiki z Pracowni Ceramiki SMOK


środa, 30 października 2013

Pomocnicy Hefajstosa, czyli mistrzowie dymu i ognia

Po powrocie z pleneru, powrocie do pracy, powrocie do pracowni, powrocie do lepienia nasz wspólny piec wcale nie stoi bezczynnie w komórce. Mamy jeszcze sporo prac do 'obróbki cieplnej', więc cieszymy się, że pogoda nam sprzyja.
Niedługo pokażemy może nasze prace powstałe na plenerze, ale musimy się w tym celu umówić na kolejny wypał. Nie czekając jednak na prace plenerowe... w ostatni weekend wybraliśmy się za miasto większe do miasta nieco mniejszego. Narobiliśmy dymu i z dymu wyłoniło się...
Magia dzieje się na naszych oczach. Wkładamy do pieca takie, a wyjmujemy inne ;)
Dwie bardzo udane miski Justki...

... oraz jedna toczona na kole i równie udana miseczka Gretty
Koraliki Gretty, kameleon Justki
Pojemnik łazienkowy Gretty, koronkowa misa Hanji
Ptaszor a la tukan i kot o zielono-czerwonych oczach Marty
Donica aztecka i mini miseczka z pięknym szkliwem miedzianym - Gretta
Za donicą czai się kot Bożeny, ale niestety mało wyeksponowany...
Kolorowe towarzystwo - koniki morskie i kameleon Justki wraz z kotem Marty; efektowna misa Bożeny

poniedziałek, 9 września 2013

ŁUCZNICA 2013 – I plener Artemisji

Jak ten czas leci! To banalne stwierdzenie ma tutaj swoje uzasadnienie. Chcecie dowodu? Oto… bajka!
Dawno, dawno temu, a było to marcu tego roku, pomyśleliśmy, że fajny byłoby spędzić wakacje jak za wspaniałych dziecięcych czasów, czyli taplając się w błocie na babcinym podwórku, chodząc późno spać, jedząc co się chce i kiedy się chce. Zrealizowaliśmy ten szczwany plan w lipcu dzięki Fundacji „Na Dobre”. Był z nami też nasz pierwszy nauczyciel ceramicznego rzemiosła Piotr Szambelan. Błoto zastąpiliśmy gliną, podwórko babci – ogrodem przy Chacie za wsią p. Małgosi. Poza tym – wszystko jak za szczenięcych lat.

Jakiś czas potem (ale to już bardziej pod koniec marca, czyli też daaawno;) okazało się, że szczęścia chodzą parami! Spotkaliśmy się wtedy z Bożeną, która miała dla nas propozycję sierpniowego pleneru w Akademii Łucznica k. Pilawy. Opis naszej kwietniowej wizyty zapoznawczo-rozpoznawczej czytaliście już na naszym blogu w maju. Pojechaliśmy w strugach deszczu. Wróciliśmy pewni, że tego lata radocha będzie podwójna – będą dwa plenery.
 
Tak oto dnia 10 sierpnia (w sobotę) zajechaliśmy do Łucznicy. Rozlokowaliśmy się w pokojach; zagospodarowaliśmy całą pracownię na potrzeby ceramiki i batiku (Alek) i przystąpiliśmy do artystycznych działań.

Następnego dnia zjechali do nas goście. To była wspaniała niedziela!

"Nasz” plener różnił się nieco od tego pierwszego fundacyjnego. Nie tylko dlatego, że zmienił nam się skład ekipy. Również dlatego, że tutaj o wszystko musieliśmy zadbać sami – jeśli czegoś nie zabraliśmy z Warszawy to po prostu… nie było to przydatne (albo raczej nie było możliwości, żeby się przydało;)). Pracy było dużo, spać chodziliśmy późno. Raz nawet straciliśmy nadzieję, że w ogóle przyłożymy głowę do poduszki… 

Plener w Akademii „Łucznica” był dla Artemisji historyczny. Po raz pierwszy wypalaliśmy nasze prace w naszym wspólnym składkowym piecu! Spisywał się on świetnie! Wiedzieliśmy oczywiście jak się to robi… teoretycznie. To nie były nasze pierwsze wypały techniką raku. Jednak w praktyce wszystko trzeba przetestować! Doglądaliśmy sami ładowania pieca, pilnowaliśmy temperatury i topienia szkliw, redukowaliśmy dzielnie i cierpliwie. Wypalaliśmy zarówno biskwity jak i prace przywiezione gotowe i szkliwione na miejscu.



Każdy miał w tym plenerze swój wielki udział (w kolejności alfabetycznej!):
Alek, dzięki swemu chemicznemu wykształceniu i znajomości pewnych tajemnych dla mnie samej zjawisk był naszym ogniomistrzem. Doglądał temperatury w piecu, wyjmował gorące prace i ‘wrzucał’ do kotłów.
Bożena, bogata w doświadczenia z plenerów w Orońsku, służyła radami dotyczącymi zachowania szkliw podczas redukcji. Nie wspomnę już o zawrotnej szybkości z jaką powstają jej doskonałe prace!
Gretta organizowała przestrzeń od strony technicznej i zdroworozsądkowej („lepiej zróbmy tak, bo inaczej to będzie głupio i się schrzani”) oraz dowodziła redukowaniem prac (trociny i gazety!). I tylko kameleona żal :D
Monika… te wymyślne kształty jej prac i jej spokój przy tym jak je lepi i modeluje… Szacun!
Była z nami też Ruda, która wprowadzała dobry humor (i podniosła nam adrenalinę, gdy zaczął jej się palić wosk do batiku ;) oraz przejmowała się swoim kotem, który chyba źle się aklimatyzował w pracowni.
Myślę, że dużo nauczyliśmy się podczas tego pleneru (o temperaturach szkliw w czasie wypału, o redukcji) właśnie dlatego, że wiele rzeczy po prostu trzeba było zrobić bez udziału instruktora-przewodnika. Oczywiście, że lepiej byłoby gdyby pojechał z nami. Ale powiedział mi też kiedyś taką oto myśl „Technicznie robicie rzeczy świetnie. Teraz czas na własne pomysły i działania.” I ten plener był niejako odpowiedzią na ten komplement.
 
Dzięki p. Michałowi i Justynie mogliśmy zobaczyć wypały w piecu węgierskim (ten z cegłami) i japońskim (dłuuugo opalanym drewnem jak w raku tradycyjnym).

  
Dzięki obiadowi podawanemu o g. 13:30 musieliśmy choć raz w ciągu dnia zrobić przerwę. Inaczej siedzielibyśmy przy naszych pracach od rana do ciemnej nocy (ew. bladego świtu dnia następnego).

Nie było atrakcji w postaci wycieczek po okolicy (nie, wyjazd po butlę z gazem i spacer do sklepu na rogu się nie liczą!;)). Był tylko jeden krótki spacer wokół ośrodka Łucznica. A jednak zaryzykuję stwierdzenie, że wszyscy w Artemisji zaliczamy te wakacje, te plenery, TEN plener, do bardzo udanych, bogatych w doświadczenia ceramiczne i praktykę, urodzajnych w prace i pomysły.


Było też pełno śmiechu i fajnych chwil, wspólnych rozmów na tarasie, odwiedzali nas goście (DZIĘKUJEMY!). Trochę lepiej się też znamy. Jeszcze ze sobą wytrzymamy jakiś czas jako Artemisja! Poznaliśmy ludzi tak samo zafascynowanych ceramiką jak my, choć na różnych etapach oswajania się z gliną. Poznaliśmy ludzi z pasją prowadzących zajęcia z dziećmi. Pod ich instruktorskim okiem powstały bardzo ciekawe prace w różnych technikach.

Myślę, droga Artemisjo, że warto byłoby to powtórzyć… Prawda?


A jeśli zechcielibyście obejrzeć prace powstałe na plenerze – zapraszamy Was do galerii, która już niedługo pojawi się na naszej stronie internetowej. Przygotowujemy jej nową odsłonę. Zajrzyjcie tam wkrótce koniecznie!

niedziela, 16 czerwca 2013

9. Warszawskie Spotkania Ceramiczne - relacja z wystawy na wodzie


No i są już za nami... 9. Warszawskie Spotkania Ceramiczne odbyły się w blasku słońca i gorącej atmosferze, którą zapewniły tłumy odwiedzających i dymiące wypały techniką raku naszej macierzystej pracowni "AngobA" Ośrodka Kultury Ochoty.

Wielkie podziękowania należą się jak zawsze organizatorom za perfekcyjne dopięcie wszystkiego "na ostatni guzik" i zapewnienie ceramikom oraz odwiedzającym wrażeń, które na długo pozostaną w pamięci.

Jak zawsze urzeka wspaniałością wystawa prac. Otoczone falującą wodą, która mieni się i błyszczy w słonecznych promieniach, znalazły sobie chyba najpiękniejsze miejsce do prezentacji. Różnorodność prac, mnogość przekazów, pomysłów utrwalonych w glinie budzi podziw, a - przyznaje szczerze - czasem tez zazdrość, ale jest także niezwykle inspirującym wyzwaniem do szukania kolejnych rozwiązań, rozwijania warsztatu. Po wczorajszym dniu wróciłem niezwykle podekscytowany, z kolejnymi zalążkami pomysłów rodzącymi się w głowie. A przed nami wakacje, plenery i cały rok na realizacje tych pomysłów, tak żeby moc je zaprezentować na kolejnych Spotkaniach.

Poniżej fotorelacja z wystawy.









Z przyjemnością prezentuję także prace członków Artemisji:

praca Marty Godzwon

praca Justyny Domańskiej-Siudy


praca Hani "Hanji" Owczarek


prace Aleksandra Bieguńskiego





W wystawie wzięli udział ceramicy:
    

1. Darek Osiński
2., 6. Jacek Szpak 
3. Zofia Kosiorek
4. Maria Piśko
5. Łukasz Kuczyński
7. Arek Szwed
8. Justyna Kotowicz
9. Joanna Nodzykowska-Szarkowska (pracownie AngobA i Moja lepa)
10. Marcin Tesmer (A&T Ceramika)
11. Andrzej Jendrusz (AngobA) 
12. Dana Saga Tomaszewska
13. Marta Wasilczyk
14. Grzegorz Sołtyszewski
15. Monika Skrzyńska
16. Michał Ruff
17. Małgosia Szostakiewicz
18. Magda Kotara
19. Paulina Gobiecka
20. Dorota Łasisz (pracownia MIMBRES)
21. Małgorzata Miękinia
22. Krystyna Wenelska
23. Dorota Grześkiewicz
Monika Koprowska
Andrzej Mędrek
Monika Marks-Witkowska
Dorota Gobiecka-Grosz
Włodzimierz Ćwir
Barbara Karasiewicz

Zdjęcia prac umieszczam także w Artemisjowej fotorelacji. Proszę o korekty, gdybym coś pomylił lub przyznawanie się do autorstwa w komentarzach.

     1. Darek Osiński - organizator WSC
  
2. Jacek Szpak                                3. Zofia Kosiorek
4. Maria Piśko
5. Łukasz Kuczyński                         6. Jacek Szpak
7. Arek Szwed                    8. Justyna Kotowicz


  
9. Joanna Nodzykowska-Szarkowska (pracownie AngobA i Moja lepa)
  
10. Marcin Tesmer (A&T Ceramika)




























11. Andrzej Jendrusz (AngobA)        12. Saga Dana Tomaszewska



       13. Marta Wasilczyk               14. Grzegorz Sołtyszewski

Grzegorz Sołtyszewski

                            13. Marta Wasilczyk
15. Monika Skrzyńska     

16. Michał Ruff
    23.  Dorota Grześkiewicz                    18. Magda Kotara
17.  Małgorzata Szostakiewicz
19. Paulina Gobiecka
20. Dorota Łasisz (pracownia MIMBRES)                    21. Małgosia Miękinia
22. Krystyna Wenelska
(zdjęcie dzięki uprzejmości Danuty Rożnowskiej-Borys z BorysArt)

Po zakończeniu Spotkań eksponaty zostały przeniesione do Centrum Promocji Kultury, gdzie można je dalej oglądać.



Z gorącymi pozdrowieniami dla całej ceramicznej rodziny
Aleksander



P.S. Marto, rozwiń post o swoje fotografie i wrażenia.

(zrobiłam edycję zdjęć i podpisów. Moje wrażenia są całkiem podobne z jednym małym ale... A może wrażenia Hani, jako tej, która była po raz pierwszy są istotniejsze, więcej w nich zachwytów i spostrzeżeń ;) M.)

Hania mówi, że też jej się podobało:


"Jako pierwszaczek na Warszawskich Spotkaniach Ceramicznych powiem tylko tyle, że było ekstra, bardzo mi się podobało. W końcu żeby zobaczyć tyle naprawdę dobrych prac musiałabym kilka co najmniej galerii odwiedzić, a tak miałam możliwość nasycić oczęta do woli w jednym miejscu. I pogoda, i towarzystwo, no bajka po prostu. DZIĘKUJE :*"