wtorek, 30 kwietnia 2013

Podróże ARTEMISJI

Na przekór wszystkiemu (gdyż wielki wyjazd na "majówkę" rozpoczął się zapewne w sobotę lub odbędzie się jutro;)), a już najbardziej na przekór niedzielnej pogodzie, Artemisja wybrała się na wycieczkę za miasto. Chcieliśmy obejrzeć włości Stowarzyszenia "Akademia Łucznica", bo wybieramy się tam niebawem na dłużej...

Wyruszyliśmy (nie)wczesnym rankiem ok. 10:00 z Warszawy i kierując się Szosą lubelską po godzinie dotarliśmy bez większych kłopotów na miejsce, gdzie powitano nas serdecznie i zaproszono na herbatę. My odwdzięczyliśmy się ciastem czekoladowym i muffinkami własnej roboty (tak, tak, bo nie samą sztuką człowiek żyje. Piec również potrafimy!)

Potem przyszedł czas na oglądanie całego ośrodka. Michał oprowadzał i opowiadał, a my otwieraliśmy buzie ze zdziwienia i z zachwytu... Czegóż oni tam nie uczą? Ceramika, batik, wiklina, tworzenie mebli, witraże. My już niedlugo skusimy się na ceramikę, ale podejrzewam, że na tym się nie skończy :)

Obejrzyjcie zatem "posiadłość" w Łucznicy i jej "zaplecze" pomagające w tworzeniu pięknych rzeczy:

Piece do wypałów polowych
Piec do wypałów raku (z lewej, pod dużą altanką)
Jeden z pieców w pracowni ceramiki
Pozyskiwanie/odzyskiwanie gliny
Warsztaty tkackie (jedno-, lub dwuosnowowe)
Obejrzyjcie również piękne rzeczy stworzone w Łucznicy:
Piękne witraże
Kolorowe batiki
Oryginalne meble ;)
Stworki zupełnie niembelowe :)
 Ceramika w ogrodzie w Łucznicy:




"Bo żółwie też potrzebują miłości..." (patrz: poprzedni wpis o Wilkoniu)
Na studni przycupnął diabeł.
Czy jeśli woda w studni się zagotuje, to będzie z niej "woda ognista"?
 Oraz ceramika w pracowni:
Piękna forma wazonu
Dłonie?
Mnie bardzo się podobała ta forma!
Babunia z piękną... koronką ;)



Jak powiedział Alek, to kiepskie działanie marketingowe zachwycać się Łucznicą, ale... kłamać też nieładnie. Zatem przyznać musimy, że podobało nam się baaardzo!

Bardzo dziękujemy za tak miłe przyjęcie, oprowadzanie, opowieści i wspaniałą atmosferę (mimo deszczu i zimna;)). Chętnie przyjedziemy... jeszcze nie raz!

Marta

Brak komentarzy: