Cieszy nas fakt, że odwiedzało nas spore grono zainteresowanych osób, a znaczna część z nich zadawała pytania co? jak? i dlaczego?
Rano przyjechał piec, można było wszystko poustawiać i przygotować niezbędne akcesoria i materiały redukcyjne, a potem już tylko wielkie szkliwienie i wypalanie.
1000 stopni, płomienie, dym i zapach wędzonki, ale jak przyjemnie potem ucieszyć oko nieprzewidywalnymi efektami procesu.
Dziękujemy za odwiedzanie naszego stanowiska! Grupa artystyczna Artemisja pozdrawia !
Nasz fotorelacja:
fot. Marta Godzwon
Część ekipy:
fot. Aleksander T. Bieguński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz