sobota, 7 listopada 2020

Z cyklu: "Artpodróże małe i duże" - Toruń, Jerzy Kędziora "Ku równowadze"

 Toruń przywitał mnie lekką mżawką, ale to nie mnie zraziło, bo był jeden cel - przejść się ulicami Szeroką i Królowej Jadwigi z głową zadartą do góry. Dlaczego? Bo nad ulicami była rozwieszona wystawa i cudowne rzeźby Jerzego Kędziory.

Cytując opis z portalu torun.pl:

„Ku równowadze” to plenerowa prezentacja rzeźb, których genezą były przemyślenia artysty związane z transformacją ustrojową lat 80. i 90. „Były wyrazem niepokoju – jak odnajdę się w nowej rzeczywistości, rządzącej się nowymi dla wszystkich regułami, zawieszony pomiędzy starym a nowym, wydany na działanie zmieniającego się otoczenia” – mówił autor.

Projekt ten, będący metaforą zmiany, z czasem nabrał wymiaru uniwersalnego. Jak twierdzi twórca, dzisiaj stajemy w obliczu nowych wyzwań, tak w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym - jak poradzić sobie w sytuacji nadciągających kryzysów – ekonomicznego, politycznego, społecznego, jak odnaleźć się w świecie pandemii, niepewności jutra, zmieniających się międzyludzkich relacji.

Widzowie w Toruniu zobaczą prace z serii „Groteska transformacji”, „Bieguni”, „Małe akrobatki” i najnowszej, poświęconej herosom sportu. „Prezentacja jest próbą przerwania niemocy w tych niełatwych czasach (wyrzeczeń i obostrzeń), co dla mnie ważne w realu, nie on-line. To manifestacja ku równowadze - oswajania i normalizowania stosunków międzyludzkich”.



Dla mnie Jerzy Kędziora to twórca fascynujący, bo jego kinetyczne rzeźby to nie tylko forma artystyczna, to także niezwykle precyzyjna inżynieria, wyważenie prac balansujących na linach. Akrobacje na wysokości, odczucie lekkości, mimo że przecież są to rzeźby o ogromnym ciężarze.

Zaskoczyło mnie nawiązanie do prac Bruno Catalano - brakująca jedna z sekcji rzeźby w środkowej części ciała akrobatki.

Choć wystawa skończy się już 15 listopada, to na szczęście wciąż w przestrzeniach wielu miast można oglądać dzieła artysty. Ja zawsze polecam "Sztukmistrza z Lublina" - wystarczy spojrzeć w górę na Rynku Starego Miasta w Lublinie.


Aleksander




































Brak komentarzy: