niedziela, 7 kwietnia 2019

Optymistyczny post o ceramicznej depresji i bezsilności.

Zapiski wskazują, że musiało to być około 2012/2013 roku kiedy zaczęły się pierwsze poszukiwania, próby i eksperymenty by otrzymać takie coś:
(Copper Matt Raku Narrow Neck Vase by Chris Hawkins)

Jak oni to zrobili? Magiczne kolory! Nie było to zwykłe szkliwo do wypałów raku, które mieliśmy świetnie opanowane. Nie była to zwykła redukcja.

Takie coś czyli copper matt. Internet jak zwykle pełen zdjęć, i niby dokładnie było wiadomo co to jest, i że trzeba redukować alkoholem… i niby wszystko było jasne... tylko nie było.
Znalazłem jedną recepturę, drugą … przychodziły pierwsze wakacyjne próby… i albo nie dało się donieść pracy do pieca, bo wszystko się obsypywało, albo odpadało w trakcie…
Potem czytałem na amerykańskich forach, że mieszanka działa jeśli kupi się ją gotową od człowieka, a z podanego przepisu wcale nie... No ale nie dziwię się, że ludzie trzymali wyniki swoich eksperymentów w sekrecie - w końcu to własność intelektualna :)

Kolejny rok – kolejne próby, bo zwykle dopiero w wakacyjnym czasie były możliwości bawienia się w plenerze.
Niby już było lepiej z przyczepnością, ale prace wychodziły zwykle buro czarne.



Kolejny zawód, rozczarowanie i ceramiczna depresja. Niby wszystko robię dobrze, a dobrze nie jest. Znów przeglądanie internetu, książek, szukanie starszej literatury na Amazonie ( czasami można zaleźć tam ciekawe publikacje wyprzedawane z bibliotek).
I tak trwałem w postanowieniu. Wszyscy wokół machali ręką, że nic z tego nie będzie.
Uznałem, że lepiej przeanalizować i zrobić własna mieszankę.
Potem zaczęły się pojawiać małe efekty wysiłków, kolejnych mieszanek i sposobów prowadzenia redukcji. Małe, bo na centymetrze kwadratowym, a gdzie indziej to było tylko lekkie muśniecie kolorem.
2015

Każdy element procesu był ważny – kompozycja mieszanki, temperatura wypału, etapy redukcji.
I znów analiza, co dołożyć? jak kontrolować?  co można zmienić?  co mogło wpływać na warunki procesu?  co może katalizować? co może inhibitować? jaki kation dołożyć lub zmienić? jaki anion może powodować problemy….. totalny odlot w głowie. Zapiski, karteczki, karteluszki…
Aż w końcu coś się wyłoniło i nabrało rumieńców – DOSŁOWNIE!!!

2016/2017/2018





 2019
(owoce autorstwa Moniki Piotrowskiej i Bożeny Głażewskiej, moja mieszanka i  wypał)

Tak więc drodzy ceramicy eksperymentujcie, trwajcie w postanowieniu, czasami to może zabrać sporo czasu, ale radość z sukcesu jest niesamowita.
Świat staje się bardzo kolorowy !!!


DOPISEK: 
Jak zaczynałem zabawę i poszukiwania w internecie nie było praktycznie, żadnych precyzyjnych przepisów na mieszankę. Oczywiście baza jest tlenek miedzi, ale, żeby efekt był w miarę powtarzalny trzeba było pokombinować. Ja doszedłem do 11 składników. Ważne jest także dostosowanie procesu redukcyjnego do tego czy praca jest otwarta, czy zamknięta, do grubości  ścianek, czyli do tego jak długo trzyma ciepło.
Dobrze mieć termometr na podczerwień i bardzo szczelne kotły, ja mam specjalne tylko do copper mat.


Obecnie copper mat zaczyna być coraz bardziej popularny, ale chyba ze względów bezpieczeństwa większość osób redukuje trocinami. I pewnie słusznie, bo sam byłem ofiara palącego się alkoholu :). 

UWAŻAJCIE I PAMIETAJCIE ZAWSZE O DOBRYM UBRANIU OCHRONNYM I BUTACH!




Niemniej jest różnica w intensywności kolorów w zależności od sposobu redukcji (alkohol czy trociny) i z tego co mówiło mi parę osób także trwałość kolorów na pracy jest różna.
  
Cieszę się, że widzę też nowe mieszanki, które się sprawdzają u ceramików. Trzymam kciuki, bo to naprawdę jest magiczna technika i w pozornie czarnej powłoce zamknięta jest taka piękna zorza, która ceramik może uwolnić.

W internecie jest też filmik wykorzystujący naczynie żaroodporne do przykrywania pracy. Chyba w USA maja odporniejsze, bo te z PL zawsze pękały :)

Ponieważ jestem pytany o trwałość kolorów pokazuję porównanie rzeźby, która stoi kilka lat przy oknie w pełnym słońcu. Przed i po.

 

                                       2016                                                                    2020


Teraz na szczęście bezwypadkowo wyskakują kolejne prace z kociołka.








Czasami też widzę, że następują próby ratowania i wywołania efektów palnikiem... zawsze wtedy widać niestety owalne plamy na pracach. A wprawnemu oku nic się nie ukryje :) Tak wiec lepiej próbować przeprowadzić jeszcze raz cały proces.


Aleksander T. Bieguński

Brak komentarzy: